Lipiec zaczęliśmy z Rafałem pierwsze dni całkowite bez rybie, pogoda zmieniała się trzy razy dziennie. Ale nie poddaliśmy się codziennie sypałem do wody pół wiadra kukurydzy z makaronem i trochę pęczaku. Zaprawione trochę smrodka i sporo róży. Leszcze jakie nam weszły w taką zanętę przekroczyły nasze marzenia. Wszystkie z dna na makaron z różą. Dopiero trzeci dzień zwiększyłem porcję zanęty, jak już większe ryby zaczęły żerować.
Najważniejsza jest dla mnie radość Rafała, który spełnia swoje marzenia bo chciał złowić leszcza około czwórki i takim go los obdarzył. I mi też się udało dostać trochę większą łopatę bliską mojego rekordu. Lecz to nie koniec naszych przygód z Rafałem
Filmik w najbliższym czasie…
2 thoughts on “LIPIEC NA PRZYSTANI”
Piękne łopaty! Gratulacje!
Jednak z dna, a nie z toni. Na jakiej głębokości łowiliście?
no to są ryby odpowiednie do wielkości jeziora hehe super pozazdrościć możliwości holu takiej rybki z tej głębi bezcenne !!!!