Aktualności

Wiosenne kroki

To ta pora i ten czas, że połowić może każdy i zawsze będzie coś w siatce. Specjaliści nastawiają się na swoje „wytresowane” gatunki i będą zasadzać się na nie tylko w sobie znanych miejscach i na tylko sobie znane sposoby. Ale są też i tacy, którzy w wolne soboty i niedziele przy pięknym wiosennym słońcu chcieli by pomoczyć robaka i cokolwiek poczuć na kiju.
Już od pierwszych wiosennych i słonecznych dni, gdy tylko całkowicie zniknie lód z jeziora można zaobserwować jak powraca życie na całym obszarze zbiornika. Szczególnie rano i pod wieczór widać spławiające się ryby po całym jeziorze. Po ich intensywnym pluskaniu po powierzchni i wyskokach nad wodę można by sobie pomyśleć jak one są szczęśliwe, że skończył się już dość trudny dla nich okres do przeżycia i wreszcie mogą poszaleć po całym jeziorze, wyskoczyć nad powierzchnie pomachać płetwami i łyknąć świeżego powietrza. Najintensywniejsze takie oznaki szczęśliwego powrotu do życia w jeziorze występują wtedy, gdy temperatura wody na powierzchni podskoczy od 5st do 8st. Ten okres prawie zawsze przypada w pierwszej dekadzie kwietnia. I właśnie ten okres mogę nazwać czasem wielkich łowów dla wszystkich.
…Bo tu i teraz nie trzeba przez kilka dni przygotowywać łowiska sypiąc codziennie do wody duże ilości zanęt, nie trzeba myśleć i kombinować, jaką najdroższą zanętą można by przechytrzyć dziś ryby. Zostawmy te kombinacje i wydatki na czas letniego urlopu.
Teraz wybierając sie na ryby nad jezioro wystarczy zabrać ze sobą odległościówkę z delikatnym zestawem z dociążonym spławikiem (bardzo ważne) dwie puszki kukurydzy konserwowej, trochę ugotowanego pęczku oczywiście z zapachem ja używam świeżego korzenia tataraku wyrwanego nad brzegiem jeziora, albo róży. Kilka kawałków wrzucam do gotującego się pęczaku. Zapach jest tak Świerzy i intensywny ze ryby ściąga chyba z całego jeziora, bo myślą chyba że to już lato. No i oczywiście dwa pudełka białych robaków do tego zestawu może się przydać jeszcze proca. Takie wyposażenie w zupełności wystarczy, żeby ruszyć na pierwsze wiosenne i bez żartów porządne wędkowanie. A teraz po kolei; kiedy, gdzie, na co i jak.
Teoretycznie mógłbym powiedzieć, że wtedy, kiedy tylko mam czas, ale i o tej porze są lepsze i gorsze dni. Zostańmy przy tych lepszych i najlepszych, bo tych wiosną jest najwięcej. Najlepsze zawsze będą dnie słoneczne i ciepłe przy wietrze słabym, umiarkowanym i nawet dość silnym ważne tylko, żeby nie wiał z północy. Tego zimnego kierunku ryby nie lubią o każdej porze roku. – Wiatr Od Szweda Ryby Nie Da- to takie moje przysłowie. W pochmurne dni, jeżeli jest tylko dość ciepło i gdy nawet coś tam popada z góry, to nie przeszkadza wiosennym ryba w przemieszczaniu się po jeziorze. Żerują jednak wtedy intensywnie młodsze roczniki. Pora dnie ma duże znaczenie jak dużo możemy nałowić, a przede wszystkim jakie duże sztuki będą brały. Wczesnym rankiem można spodziewać się bardzo dużo brań płoci i krąpi od całkiem malutkich do nawet bardzo dużych. Po wschodzie słońca brania przeważnie ustają całkowicie. Pojedyncze brania mogą jeszcze być w samo południe, ale będą to raczej ledwo wymiarowe płotki. Często właśnie w pochmurny dzień po wykorzystaniu rannych brań w siatce mam już tyle fajnych ryb, że mógłbym zrobić fajrant. Lecz prawdziwe eldorado zaczyna się już wczesnym popołudniem i trwa z małymi przerwami do zachodu. Ryby jakie w tym czasie żerują i biorą nie przyniosą wstydu nawet najwybredniejszemu łowcy. Są to największe jeziorowe płocie i najpiękniejsze ryby jeziora czyli krasnopióry. W tych godzinach inne gatunki i młodsze roczniki trafiają się rzadko. Żeby tak zadowolonym schodzić z łowiska nie jest też przypadkiem miejsce i sposób łowienia.
Kiedy pierwszy raz jestem nad wiosenną wodą zawsze staram się być wcześnie rano i dokładnie obserwują jezioro. Szukam miejsc gdzie ryby się najintensywniej spławiają. Chociaż spławianie widać na całym zbiorniku, to są miejsca gdzie nawet te największe ryby i to w dużych stadach widać na powierzchni nawet na bardzo małym obszarze. Dzisiaj po wielu latach praktyki już nie szukam aż tak dokładnie takich miejsc, bo trochę poznałem zwyczaje wiosennych ryb w jeziorach. Ale oczy i tak latają mi po całym jeziorze, bo zawsze coś nowego odkryję. Dlatego napisze o kilu pewnych miejscach, żeby nie tracić dnia i cennych godzin, bo nie wiadomo przecież jaka pogoda będzie jutro. Każdy mniejszy czy większy cypel wychodzący w jezioro obojętnie z której to będzie strony zbiornika, każde wejście do zatoki nawet na prostej linii brzegowej będą już bardzo dobrymi łowiskami. Ale pamiętać o najważniejszym nie mogę łowić w stronę zatoki, czy z cypla na boki, tylko zawsze w stronę otwartej wody, środka jeziora. Nie ważne że w tych miejscach dno jeziora opada nawet do kilkunastu metrów głębokości, właśnie tak powinno być. W każdym bądź razie im głębiej będzie w takich miejscach tym dłużej w ciągu dnia będę miał brania. Każde wejście czy wyjście rzeki z jeziora, jeżeli tylko w takich miejscach będzie głęboko, chociaż do 10m to już będą tu super łowiska. Wiosną ryby żerują także na wypłaceniach, czy tez w samych zatokach, ale to żerowanie ogranicza Si Edo świtu i zmierzchu. W ciągu dnia spływają na otwartą wodę.
Teraz możemy przejść do najważniejszego i najprzyjemniejszego momentu, czyli łowienia. Lecz najpierw musimy sprowokować ryby do zatrzymania się w naszym wybranym miejscu. Nie tylko miejsce(stanowisko na brzegu) jest ważne, ale najważniejsze będzie łowisko, bo musi być ono dość daleko od brzegu i właśnie tylko tam będę strzelał procą zanętę. Nie sypię żadnej zanęty blisko brzegu, bo tylko będzie mnie kusiła żeby tu sprawdzić, kiedy będę miał przerwy w braniach daleko na wodzie. A to już będzie strata czasu no i kto wie jak wielkich ryb. Na pierwszy ogień strzelam pół puszki kukurydzy, trochę pęczku i białych też trochę mogę wystrzelić. No i teraz cała tajemnica sukcesu, to znaczy ustawienie gruntu na zestawie. Nie może on wynosić więcej niż 5m taka odległość powinna wynosić między spławikiem a haczykiem tolerancja może wynosić około metra w górę czy w dół. Na tej głębokości daleko od brzegu pływają wielkie ławice białej ryby. Najwięcej jest płoci i wzdręgi właśnie tej ostatniej wczesnym popołudniem podczas słonecznej pogody można nałowić nawet kilkanaście kilo, a na pewno będą to sztuki regulowania hamulca kołowrotka.
Jeżeli zaczynają brać już same grube krasnopióry i pojedyncze duże płocie nie strzelam pęczakiem i białymi robakami. Posyłam procą już tylko samą kukurydzę, ale w mniejszych ilościach i tak co pół godziny. Na haczyku mam też już tylko kukurydze i to najczęściej po dwie sztuki. Gdy nawet wczesnym popołudniem brania ustają nie zanęcam niczym tylko zmieniam przynętę na białe robaki często bardzo szybko to skutkuje i brania się zaczynają ponownie. O co do końca tu nie wiem, ale to działa. W chłodniejsze dni, gdy kończą się brania w ciągu dnia próbuję zjeżdżać zestawem nawet do samego dna. Tam często chociaż krótko są brania średniej płoci i dużego krąpia. W słoneczne i ciepłe dni nie szukam ryb po gruncie, gdy ustają brania tylko przerzucam zestaw w innym kierunku lub dalej na wodę.
Dlatego przy takim wiosennym zestawie konieczny jest spławik z dociążeniem, w każdych warunkach pogodowych mogę nim daleko wyrzucić. Przy opadaniu na wodę nie robi hałasu, a przynęta bardzo wolno i naturalnie opada, co już prowokuje ryby do brania. Nawet jeżeli brania są już pod samą powierzchnią, czyli w trakcie opadania zestawu nic nie kombinuję z gruntem mam cały czas ustawiony na piątym metrze brania mam od samego rana.
Już od pierwszych dni po puszczeniu lodu na jeziorze moim nierozłącznym atrybutem jest termometr, to on właśnie powie mi na jakie gatunki ryb mogę dziś liczyć. To tylko i wyłącznie od temperatury wody zależy jak i gdzie będę żerowały poszczególne gatunki ryb. Wiosna to powrót do życia w jeziorze też i dlatego teraz się tu najwięcej zmienia i wszystko jest uzależnione od temperatury wody ja staram się to śledzić, notować i mam dzięki temu korzyści i fajną przygodę.

Bogdan Barton

Płocie z przystani
Płocie z przystani

Dodaj komentarz